2015-02-05

Kredyty we franku ciągle elektryzują debatę

Sprawa kredytów we frankach cały czas elektryzuje kilkaset tysięcy rodzin w Polsce. Dziś swój materiał na ten temat publikuje na naszym blogu Piotr Przychodzki, dyrektor regionalny Metrohouse w Krakowie.

W połowie stycznia Bank Centralny Szwajcarii podjął decyzję o zniesieniu obowiązującego przez trzy lata minimalnego kursu franka do euro (1,2 CHF/EUR). Spowodowało to panikę na polskim rynku. W ciągu jednego dnia cena szwajcarskiej waluty podskoczyła o 20%. Przerażenie ogarnęło 700 tys. naszych rodaków mających kredyty mieszkaniowe w walucie alpejskiego kraju. Przerażenie tym większe, że kredyty te udzielone zostały przede wszystkim w latach 2005-2008. W tym czasie zakup nieruchomości na kredyt we franku wydawał się jedyną racjonalną decyzją. Oprocentowanie kredytów złotówkowych było wielokrotnie wyższe, co przekładało się na kilkaset złotych więcej w miesiącu przy spłacie rat. "Szwajcar" miał tendencję spadkową od 2000 r. a minimum osiągnął w lipcu 2008 przy poziomie ok. 2 zł. Potencjalni klienci banków bombardowani byli reklamami przekonującymi, że tylko "idioci nie skorzystają i nie wezmą kredytu". W szczycie, w 2008 r , 80% wartości nieruchomości finansowano frankiem. Niektóre banki np. PKO SA. zrezygnowały z udzielania kredytów we frakach straciły spory udział w rynku, inne np. GETIN Bank postawiły na franka zwiększając zyski. Kredytobiorcy "frankowicze" byli to klienci statystycznie lepiej wykształceni, bogatsi, bardziej zaradni. To tylko statystyka, bo wiele przykładów pokazuje, że wśród nich jest także duża grupa osób, które nie miały szans na uzyskanie kredytu złotówkowego...

Potem przyszedł kryzys. W ciągu sześciu miesięcy między lipcem 2008 a lutym 2009 kurs franka poszybował wzrastając o ponad połowę. Do tego spadły ceny nieruchomości, pogorszyła się sytuacja gospodarcza. Coraz ciężej było znaleźć i utrzymać dobrze płatną pracę. Banki żądały nowych zabezpieczeń gdyż wartość udzielonego kredytu była często wyższa niż wartość nieruchomości. Co trzydziesty kredytobiorca stracił płynność finansową i zaprzestał spłacania długów.

Dzisiaj nowych kredytów mieszkaniowych we frankach już się nie przyznaje. Pozostaje jednak problem tych zadłużonych na 130 mld. zł  "frankowiczów", oraz tych którzy zastanawiają się nad kredytem walutowym. Wydaje się, że problem trzeba rozwiązać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to ugoda między kredytobiorcami i bankami zmieniająca dotychczasowe zapisy umowne, sprawiedliwiej rozdzielająca ryzyka kredytów walutowych. Druga to regulacje prawne uniemożliwiające bankom wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji oraz przedstawiające alternatywę dla dłużników którzy z bankami do porozumienia nie doszli - np. uwzględnienie przez banki ujemnych stawek LIBOR, kwestia różnic kursowych i przedstawiona przez KNF propozycja przewalutowania.

Trzeba zdać sobie sprawę, że kredyt na zakup nieruchomości to decyzja długofalowa, a kredyt walutowy ma w pewnym stopniu charakter zakładu hazardowego w którym zmienną są zarówno wartość pożyczanego kapitału, finansowanej nieruchomości, wysokość raty spłat jak też zarobki kredytobiorcy. Warto zaznaczyć, że frank szwajcarski na przestrzeni ostatnich dwudziestu trzech lat okazał się prawdziwym pewniakiem tyle tylko, że złotówka była chwiejna, gdyż w styczniu 1993 r. kurs wynosił ok 1zł/CHF.

Należy krytycznie odnieść się do głoszonych tu i ówdzie opinii o dużym wpływie ewentualnych decyzji przewalutowania kredytów na odblokowanie znaczącej podaży mieszkań na rynku wtórnym. Rewolucji w podaży mieszkań nie będzie, choć niewielki wzrost ofert sprzedaży jest możliwy. 

 

Piotr Przychodzki Dyrektor Regionalny    


Photo credit: jeffedoe / Foter / CC BY-ND


Masz pytania? Skontaktuj się z nami lub odwiedź najbliższe biuro Metrohouse.

+48 22 626 pokaż!

Wypełnij poniższy formularz:

Czy ten wpis okazał się przydatny? Udostępnij znajomym


Wyślij wiadomość mailem

Czy ten wpis okazał się przydatny?
Wyślij znajomym!


Wyślij wiadomość mailem

Nasi klienci powiedzieli

,,Chciałbym jeszcze raz wyrazić swoją wdzięczność Pani Izabeli Janik za bardzo profesjonalne podejście, zadbanie o wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły. Wysoki profesjonalizm nie tylko przyczynił się do szybkiego i jak najbardziej skutecznego przebiegu podpisania umowy, lecz od początku wywołał we mnie wielkie zaufanie, co jest moim zdaniem szczególnie ważne w takiej sytuacji."

— Damian T., Gdynia